Celem umartwienia chrześcijańskiego jest przeciwdziałanie złym wpływom wywieranym przez grzech pierworodny na nasze dusze nawet po odrodzeniu ich przez chrzest. Pomimo odrodzenia naszego w Chrystusie, przez które zgładzony został w zupełności grzech pierworodny, daleko nam jeszcze bardzo do prawości i spokoju pierwotnego. Sobór Trydencki stwierdza, że nawet po chrzcie odczuwamy pożądliwość, tj. ową potrójną pożądliwość ciała, oczu i pychy, ale odruchy te powinny jedynie pobudzać nas do chwalebnych walk życia chrześcijańskiego. Potrójne to pożądanie nazywa Pismo św. raz starym człowiekiem przeciwstawiającym się nowemu człowiekowi, którym jest Jezus żyjący w nas i my żyjący w Chrystusie – to ciałem lub naturą upadłą staczającą walki z duchem, lub naturą odrodzoną przez łaskę nadprzyrodzoną. Tego to starego człowieka trzeba – nie mówię unicestwić – bo jest to rzeczą niemożliwą, dopóki trwa życie doczesne – ale umartwić tj. doprowadzić praktycznie do bezsilności, bezwładu i bezpłodności; trzeba przeszkodzić i zniweczyć żywotność zła w całym naszym życiu duchowym, by nie mogło wydawać owoców, którymi są grzechy. – A więc umartwienie chrześcijańskie, powinno obejmować całego człowieka, cały zakres działania, w którym natura nasza obracać się może.