Polega on na tym, że po uzdrowieniu jednego chorego miejsca dolegliwość pojawia się w innym (często bywa groźniejsza niż pierwotna choroba). Z czasem terapia reiki zaczyna negatywnie wpływać na psychikę (występują np. niepokój, lęk, depresja, myśli samobójcze). Mają miejsce też konsekwencje duchowe (natarczywe myśli bluźniercze, zaniedbanie modlitwy, niechęć do Kościoła).
Spotkałem się z osobami, uprawiającymi reiki, a także z pacjentami, którzy z niego korzystali. Spotkałem też lekarza, który kiedyś stanął wobec ogromnej tragedii – choroby w rodzinie. Był bezsilny wobec tego przypadku, a dodatkowo emocjonalnie mocno związany z chorą osobą. Zaczął szukać. Wszedł w reiki, a następnie w kolejne wtajemniczenia. „Skutecznie leczył”. Zdrowie – co prawda – wracało, ale potem zaczynały się problemy natury duchowej. Nagle zaczynało szwankować małżeństwo. Potem okazało się, że osoba wierząca, która była na Mszy Świętej, nie potrafi iść do spowiedzi. W końcu ten człowiek łapie się na tym, że ma problem z uczynieniem znaku krzyża. Pozornie jest to ze sobą niezwiązane.
ks. Janusz Czenczek,
egzorcysta i koordynator egzorcystów w Polsce