Prorokuję. Wyrokuję. Rokuję. Przepowiadam, przeczuwając w domysłach wynikających.
Wpierw pomyślałem, że spróbuję zostać wizjonerem. Będę czytał Pismo Święte dzień i noc, aż duch święty natchnie mnie i ujrzę prawdę. A prawda ta będzie oczywiście straszna, parabolicznie apokaliptyczna i prowokująca. Wyznam wtedy, w bojaźni Bożej, co widziałem i stanę się prorokiem – krytykiem niewygodnym. Zacznę zadawać trudne pytania, prowokując siły kamienne do pojedynku na słowa i czyny.
I nie będzie już odwrotu od konfrontacji.
Ale wcale nie trzeba być wizjonerem, by widzieć, że Kościół w konfrontacji z rzeczywistością tonie w mroku ignorancji. Duch Czasu woła, a Kościół nie słyszy i pustoszeje – wierni umykają jak z tonącego statku niewiary. Umyka też Kościół w swój zaułek mroczny i ślepy (przez wieki Kościół najlepiej czuł się w objęciach śmierci). Ucieka przed życiem „nowoczesnym”, rozpędzonym na drodze do (ułomnej) doskonałości. Duch czasu woła, a religia tonie w mitologii.
BOSKA FUNKCJA
Nadanie Bogu atrybutu Funkcji jest moim największym odkryciem filozoficznym. Dzięki temu, wielki problem wizerunku i imienia Boga przestaje mieć znaczenie. Bóg to nie wizerunek. Bóg to funkcja.