W komedii tej niezależni filmowcy obnażają mechanizm indywidualnej ekonomii popędów, kontrolowanej przez koncerny medialne i mniej lub bardziej krwiopijcze kancelarie, albowiem realizują uświęcający środki cel, a mianowicie film. Immanentną zaś siłę sprawczą reprezentują „mecenasi” przemysłu kulturowego spersonifikowani jako sprzedawcy prażonej kukurydzy, która jako przekąska do oglądania dzieła staje się asumptem do jego powstania, by jeszcze bardziej spotęgować wpływy ze sprzedaży.