Napisałem komentarz do Ewangelii św. Mateusza, który mógłby przekonać do wiary niektórych niewierzących, a niektórych wierzących upewnić.
Nie miałem zamiaru przekonać wszystkich, a jedynie tych, do których rozumu i serca właśnie takie uzasadnienie przemówi: uzasadnienie z faktów, za których prawdziwość ich świadkowie gotowi byli ponieść śmierć, i ponieśli.
Są i tacy, którzy przez analizę pojęć chcą najpierw znaleźć Boga, a potem przez kolejne kroki badań i rozumowań dojść do ustalenia faktów, by na końcu – jeśli utwierdzą się w przekonaniu, że hipoteza wiary jest dostatecznie uprawdopodobniona – w pełnej świadomości przyjąć wiarę lub w pełnej świadomości ją odrzucić. Bóg jest łaskawy, więc jeśli ktoś wybrał sobie tę najdłuższą, najbardziej żmudną, najnudniejszą i najbardziej niepewną drogę do Niego – ale jeśli naprawdę chce znaleźć Boga – to Bóg daje czasami na to czas.
O tym właśnie, jak Jezus przekonywał Żydów do uznania w Nim Mesjasza i Boga, jest między innymi Ewangelia według św. Mateusza.