W drugim tomie poetyckim Antonina Tosiek rozpisuje na wiersze całe spektrum trosk: od tej „na wysokości” (jak ironizuje w tytule jednego z utworów), przez różne poziomy systemów opiekuńczych oraz sploty niepokojów ekonomicznych, społecznych i politycznych, po konkretne czynności pielęgnacyjne cierpliwie spełniane „na niskości”: tam, gdzie zawodzi fizjologia, niedomaga ciało, wkrada się śmierć. Podmiotka tych wierszy trwa przy bliskich chorych, próbuje pogodzić się z ich odchodzeniem, ale jej uważne spojrzenie obejmuje też osoby krzywdzone, marginalizowane, poddawane systemowej i jednostkowej przemocy. Tosiek nie popada jednak ani w ton bezradnego lamentu, ani w pięknoduchowskie współodczuwanie: zmęczona bohaterka „żertw” pozwala sobie często na silniejsze, często nieakceptowane społecznie (zwłaszcza u kobiet) afekty – wściekłość, odrazę, sarkazm – dzięki czemu udaje się jej ostatecznie zatroszczyć o samą siebie, nie kończyć w roli ani męczennicy, ani ofiary.