Nagle poczuła na sobie wzrok siedzącego na drugim końcu baru młodzieńca. Był tak piękny, że z wrażenia przeszły jej ciarki po plecach. Bezwiednie posłała mu uśmiech. Natychmiast podszedł do niej i zaprosił do tańca, a ją poraziło jak prądem. Gdy ją objął, utonęła w jego potężnych ramionach. Zalała ją fala szczęścia. Potrącani przez rokendrolujące pary, nie potrafili się od siebie oderwać.
Kiedy usiedli wreszcie w kącie i on zaczął jej o sobie opowiadać, czar prysnął.