Szefowie służb na zieloną trawkę, a na ich miejsce zaufani ludzie PiS. Sanacyjny mesjanizm ministrów Mariusza Kamińskiego i Zbigniewa Ziobry. Walka z terroryzmem jako wytrych do inwigilacji Polaków. Służby na telefon i prokuratorskie kariery zależne od humorów władzy. Zmiany prawa, po których to, co w latach 2005–2007 było ekscesem, staj się normą postępowania. Służby specjalne, które w państwowym dziale kadr decydują o wszystkim.
To wszystko w jednym z najbezpieczniejszych krajów Europy, który terrorystów „zna” głównie z telewizji, a bezpieczeństwa na ulicach zazdrościć mu mogą najbardziej rozwinięte demokratyczne państwa Zachodu.