Bezpieczeństwo oraz prawa i wolności jednostki wydają się być czasem w pewnym „konflikcie” wobec siebie. Jest tak w pierwszym rzędzie z uwagi na nierzadko różny punkt widzenia na znaczenie tych pojęć w praktyce. Wybór któregoś z nich jako „ważniejszego” implikuje bowiem ingerencję w rolę i znaczenie drugiego. Zapewnienie bezpieczeństwa, w dzisiejszych realiach w szczególności, wiąże się chociażby ze stosowaniem metod wkraczających w swobody jednostki (np. monitorowanie otwartych przestrzeni, kontrola korespondencji, limitowanie możliwości wejścia do niektórych budynków itd.). Uznanie natomiast, że to prymat wolności i praw jest nadrzędny, powoduje, że staje się to również pierwszoplanową dyrektywą dla organów państwa. Dyrektywą nakazującą chociażby odstąpić od części metod i środków gwarantujących wprawdzie wyższy poziom bezpieczeństwa (nigdy jednak niedający pełni gwarancji, co jest po prostu niemożliwe), umniejszających jednakże przy tym (nawet li tylko potencjalnie) poziom intymności jednostki (rozumianej jako brak możliwości postrzegania bez jej woli przez innych tego, co robi) w jej codziennym funkcjonowaniu.