Sokrates jest figurą paradoksalną. Od dwóch i pół tysiąca lat prowokuje do nieustającego ruchu myśl kolejnych pokoleń filozofów. Napisano o nim więcej niż o jakimkolwiek innym filozofie. Jednocześnie nadal pozostaje postacią bardzo tajemniczą, taką, o której możemy powiedzieć wszystko i nic.
Perspektywa autora sytuuje się gdzieś „pomiędzy” licznymi dotychczasowymi obrazami Sokratesa. Ukazuje go jako filozofa mieniącego się pełnią barw. Jako przepełnionego wolą mocy „nietzscheańskiego” zawadiakę, który wypełnia antyczną maksymę melete thanatou. Jest po części mędrcem, po części błaznem, mistagogiem, postacią iście tragiczną, wielkim ironistą, prawdziwym wychowawcą, trochę sofistą i retorycznym blefiarzem, a trochę chutliwym satyrem i logosowym chuliganem, krążącym pomiędzy życiem i śmiercią.
Wbrew wielu dotychczasowym próbom Sokratesa nie warto za wszelką cenę rozgrzeszać. Wygładzając powierzchnię i tuszując pęknięcia marmurowego posągu, którym stał się przez wieki, często odbiera się mu to, co najcenniejsze. Kastruje z pasji, która w Platońskim Sokratesie nieraz wręcz buzuje. Dlaczego odzieramy go z tego, co arcyludzkie?
Zamiast wstępu – paradoks Sokratesa
Czy Zaratustra pochodził z Aten?
Polowanie na Sokratesa
Czy istnieje rozwiązanie kwestii sokratycznej?
Dialektyka agoniczna, agonia dialektyczna
Nietzsche przeciwko otrutemu
Na zakończenie – Sokrates w Nietzschem czy Nietzsche w Sokratesie?
Dialektyka umierania
Wprowadzenie: Kiedy zaczęliśmy bać się śmierci?
Dialektyka zoe i bios
Fedon w świetle różnicy zoe–bios
Na zakończenie – wieczny powrót w świetle różnicy bios–zoe
Bibliografia
Wykaz skrótów
Podziękowania
Przypisy