Karolina Strzelczyk: Nie jestem już dziewicą, wydałam pierwszy tomik dwa lata temu. To godny był wiek, aby rozpocząć płodną przygodę. Owocem talentu i zamiłowania do sztuki szeroko rozumianej jest moje kolejne dziecię, w postaci tego tomiku. Poeta to obserwator rzeczywistości, rzemieślnik i spisywacz biegu życia, jako że świat się przez dwa lata zmienił. Sama autorka również. Mogłabym pisać peany, jaką to jestem aktorką, przodownikiem pracy w krakowskim zakładzie, studentką dziennikarstwa, pisarką, narzeczoną i sam Bóg w notatniku spisane ma kim jeszcze. Jednak styl wierszy, forma, choć coraz lepiej szlifuję sam warsztat, pozostaje taka sama. Jest dużo wpływów staro– i nowotestamentowych, fascynacja sprawami nadprzyrodzonymi, jak dawniej, próba nawiązania kontaktu, czasami oceniania, czasem zapytania do Stwórcy przez zwykłego zjadacza chleba. Jest dużo mistyki, żeby zaraz uderzyć w najbardziej podstawowe, dawno nazwane ludzkie pragnienia.
I jeszcze coś, proste, w moim stylu, na pohybel wszystkim, którzy myślą że poecie, artyście, prawnikowi i innym nie wypada prosta rozrywka. A przecie w prostocie tkwi clou. Humor ze znanego sitcomu:
„—Panie, a czemu nie ja? Ja żem jeszcze warsztatu nie zamknął.
— Panie Boczek, Pan żeś nawet jeszcze nie otworzył.”
„Ja już żem otworzyła” i obiecuję, że prędko nie zamknę i powstanie jeszcze jeden tomik, i jeszcze jeden, i jeszcze... aż do końca.
Śląsko-krakowska obywatelka świata zaprasza na chwilę refleksji.