„Bardzo dobra proza. O poszukiwaniu siebie, o definiowaniu tożsamości, o niezależności. Lalki to nie pretekst. Właśnie one są najważniejsze, a ich upodmiotowienie pozwala zadać pytania o pasję, siłę i motywację tworzenia. Monika Mostowik pisze bezkompromisowo, szczerze i mądrze. Trzeba czytać” – Bernadetta Darska.
„To, że coś nie jest zwyczajne, pospolite, potocznie mówiąc „normalne”, nie znaczy, że jest czymś gorszym, patologicznym, co trzeba naprawiać, wyprostować. Nie mogę zrozumieć, dlaczego tak ciężko jest zaakceptować inność, zainteresować się nią i uczyć się jej, zamiast zwalczać. Odrzucenie jej sprawia, że stajemy się ograniczeni. Ja nie mogę sobie na to pozwolić. Nie szukam inności, ale ją znajduję. To nie jest tak, że przeczesuję otoczenie, skanuję wzrokiem tłum i łowię. Czasem to, co najbardziej rzuca się w oczy jest najbardziej pospolite. Generalnie nie liczę na nic dobrego, to, co najciekawsze, sama sobie wymyślam.
Najwięcej przyjemności zawsze dawała mi moja własna wyobraźnia, ona też najmniej mnie raniła. Przez pewien czas wychodziłam z założenia, że ludzie różnią się między sobą jedynie sposobem, w jaki mogliby mnie skrzywdzić. Ale to tylko moja wina, że tak myślę, podobno powinnam nad tym pracować. Zamiast tego zamknęłam się w domu i robię lalki. Już dawno nie byłam taka szczęśliwa” – fragment.
Monika Mostowik – kolekcjonerka i fotografka lalek (a) bjd czyli (asian) ball jointed dolls. Miłośniczka czarnych kotów i kultury japońskiej. Socjolożka. Pisarka. Scenarzystka. Podróżniczka. Autorka m.in. powieści Wyrzuty (Prószyński S-ka, 2009), zbiorów opowiadań taka ładna (Portret, 2004), Akrobatki (Prószyński i S-ka, 2006), Histeryjki o May (Prószyński i S-ka, 2008) oraz Patrzę (JanKa, 2017). Swego czasu felietonistka „Zadry”. W 2016 roku według jej scenariusza postał film „Urodziny” w reż. Wiesława Zielińskiego. Mieszka, pracuje i tworzy w Krakowie, w wolnych chwilach tańczy flamenco.