Postać Judasza w świecie cywilizacji chrześcijańskiej jest synonimem najgorszego zła. Nie ma postaci bardziej nikczemnej, godnej potępienia i pogardy. To on zdradził! To on wydał Syna Bożego, Boga, na okrutną śmierć na krzyżu! Apostołowie kryjąc własne słabości, przekazali nam taki jego obraz, czyniąc z Judasza kozła ofiarnego własnych występków.
Ale co by było, gdyby Judasz był „człowiekiem honoru” i tego nie zrobił? Jezus by ocalał i nieznany nikomu wędrował dalej pylistymi ścieżkami Galilei, Samarii i Judei, głosząc kazania garstce przygodnych słuchaczy. Pozostałby jednym z tych wielu wędrownych kaznodziejów, których zwano „rabbi”.
Boski plan zbawienia grzesznego rodzaju ludzkiego poprzez paschalną, złożoną z własnego Syna ofiarę nigdy by się nie spełnił. Nie byłoby Jego męki i chwały Jego zmartwychwstania.
Gdyby nie ten nikczemnik, nie byłoby zbawienia. Nie byłoby też religii, którą wyznaje około dwa i pół miliarda ludzi. Judasz sprawił, że to wszystko się stało. On dopilnował, żeby słowa Jezusa o Jego nadchodzącej kaźni, śmierci i zmartwychwstaniu stały się ciałem. Aby chwila słabości Jezusa w Ogrójcu nie przekreśliła Bożych planów. Aby wypełniły się słowa proroków o nadejściu Mesjasza. To on, Judasz, był gwarantem ukrzyżowania Jezusa na skale Golgota i Jego zmartwychwstania. Gwarantem wydarzeń będących zwieńczeniem zamiarów Boga.
Czyżby więc wszystko to, co nastąpiło, było owocem działania człowieka aż tak godnego pogardy? Owocem zatrutego drzewa? Czy człowiek ten nie zasługuje na chwilę refleksji nad powodami i skutkami jego działania? Nad tym, kim był?
W tej książce pragnę zachęcić Cię do chwili refleksji, a także przeniesienia się do czasów Jezusa i jego uczniów. Jak również do sformułowania własnej oceny tamtych wydarzeń i osób, które w nich uczestniczyły.
Leo Heide