„Requiem…” to list pożegnalny dla analogowego świata, naiwnego i wciąż nieświadomego swoich ostatnich dni, pełnego głośnych placów zabaw i wiecznie zajętych boisk, amerykańskich snów emitowanych na kanałach kablówki, muzyki z kaset przewijanych ołówkiem, pirackich VHS-ów, oranżady, gum kulek, pstrokatej tandety z bazaru i marzeń o lepszej Polsce, którą niespodziewanie zalała powódź.
Codzienność opisana w powieści została odwzorowana z dbałością o najdrobniejsze detale, lecz z perspektywy ponad dwudziestu lat wydaje się zaskakująca, a nierzadko wręcz niewiarygodna. Warto odbyć tę podróż w czasie, spędzić ostatnie lato w mieście i przyjrzeć się z bliska światu, który utraciliśmy bezpowrotnie.
Wyłączcie Wi-Fi i zapnijcie pasy! Rafał Cichowski zabierze Was w podróż do lat dziewięćdziesiątych, serwując obraz tak autentyczny, że poczujecie, jakbyście znowu tam byli.
Anita Piotrowska, Poddasze Literata
„Requiem…” to opowieść o świecie, który istnieje już tylko we wspomnieniach. Cichowski zbiera je wszystkie, lepi w całość i dowodzi, że rzeczy, które robiliśmy w dzieciństwie, były jakieś fajniejsze. I o wiele bardziej niebezpieczne.
Grzegorz Brudnik
Nie wiem, czy „Requiem…” to książka dla każdego. Wiem natomiast, że sam przeczytałem ją z tą podszytą nostalgią radością, jaka towarzyszy wspominkom po latach, oraz że chciałbym, by przeczytali ją moi rodzice oraz dzieci. Bo książka Rafała to szczera, uczciwa opowieść o pokoleniu, które stoi na styku światów: analogowego i cyfrowego.
Jakub Ćwiek
Rafał Cichowski zaprasza w nostalgiczną podróż do czasów, które już nigdy nie wrócą. Analogowy świat? Warto, i to bardzo.
Aleksandra Zielińska
Rafał Cichowski (ur. 1984 w Kutnie) wychował się w latach dziewięćdziesiątych i przeżył, by o nich opowiedzieć. W czasach nieco bardziej cyfrowych studiował anglistykę na UW, a następnie rozpoczął swoją przygodę z reklamą. Jest autorem dwóch powieści science-fiction: nominowanej do Nagrody im. Janusza A. Zajdla i wydanej w USA „2049” oraz „Pyłu Ziemi”. Mieszka w Warszawie niedaleko lasu. Nad polskie morze jeździ wyłącznie po sezonie.