Ta opowieść zaczyna się w Indiach Brytyjskich. Jest rok 1889. Młody i ambitny reporter pisma „The Pioneer”, dwudziestoczteroletni Anglo-Indus Rudyard Kipling wyrusza w podróż dookoła świata. Trasa wiedzie od Kalkuty – w stronę wschodzącego słońca. W ciągu roku Kipling dotrze tą drogą do Anglii. Swoje spostrzeżenia wysyła do macierzystej redakcji w formie listów. A jest obserwatorem uważnym: fascynują go ludzie, ich obyczaje, kultura, stroje, religia, mody. Żaden szczegół nie umknie jego uwadze. Jak rasowy reporter wścibia nos we wszystkie sprawy – podsłuchuje rozmowy w sklepach, barach i na ulicy; tropi miejscowych bohaterów; podgląda damy w kawiarni i łaźni. W nocy zaś zapuszcza się do zakazanych rewirów miast portowych, by – obserwując upadłe kobiety – przestrzec ojców przed wysyłaniem w świat młodych synów. Podróżuje w dół bagnistych rzek, parostatkiem po chińskich wodach, pociągiem, a nawet w lektyce. Nie stroni od ocen: zachwyca się pracowitością i zmyślnością Birmańczyków i Chińczyków, kpi z angielskich wojaków, wyśmiewa ślepe naśladownictwo Zachodu. I nie jest wolny od ulegania krzywdzącym, kolonialnym stereotypom. Szuka jednak prawdy i jest w swym odkrywaniu świata szczery. A miejscami komiczny.