Generał Szyłowski - drugi mąż trzeciej żony Bułgakowa - wpadł do restauracji Zwiąku Pisarzy. Krzycząć: "Znikaj z życia mojej żony raz na zawsze!" - wylał na Michiała Afanasjewicza dzbanek białego wina w momencie, gdy tenże wbijał widelec w kotlet kijowski. Chlusnął tłuszcz, niszcząc szyty na miarę garnitur z angielskiej wełny. Pisarz wybiegł na zewnątrz i tam dopadł go bezczelny wróbel, wydziobując tłuszcz z marynarki. W powieści ten sam wróbel nafajda do kałamarza profesora Kuźmina. (Bowiem wróbel w opowieściach babki pisarza to Żyd, mason i diabeł).
Powyższe wydarzenia spowodowały, że wiosnę i lato 1931 roku Bułgakow spędził z tajemniczą M.P. Smirnową. Z tego związku przyszła na świat... Małgorzata.
Piękna i mądra, lecz jej moralność zasługiwała na broszę w kształcie podkowy, którą podarował jej Woland (Rozpaloną do czerwoności podkową piętnowano w Rosji nierządnice).
Mistrz pojawił się wcześniej. Był dla Bułgakowa rzemieślnikiem słowa i tchórzem. Dlatego Mistrz błąkał się po ulicach Moskwy w płaszczu z obciętymi guzikami. A to oznaczało...
Zapraszamy do lektury powieści, bowiem ona i tylko ona jest czystym przejawem karnawalizacji prawdy o stalinowskim systemie.
Książkę uzupełnia wyjątkowy esej Barbary Dohnalik o twórczości Bułgakowa, szczególnie zaś o "Mistrzu i Małgorzacie"