Wspomnienia to jedyne, co bez reszty należy do nas
Dawno temu był sobie chłopiec, który mieszkał w maleńkiej wsi w byłym austriackim zaborze. Nie wiedział, że gdzieś daleko istnieje inny świat. Granice jego ojczyzny wyznaczały rzeczka z Młynówką, włości Baby Jagi i sad Dziadka. W tej historii królową była Babcia – zaradna i gospodarna, pachnąca domowymi ciastami. Rządziła silną ręką, a u swego boku zawsze miała Dziadka, byłego asesora sądu grodzkiego, który znał mnóstwo fantastycznych opowieści i z pasją przekazywał je swojemu wnukowi.
Dziś chłopiec jest już dorosły, a granice jego małego świata przestały istnieć. Zatarły się w nowoczesności. Z krainy dzieciństwa, nie zawsze idealnej, zostały mu jednak okruchy wspomnień – „Reminiscencje”. To właśnie z nich utkana jest ta opowieść.
– Żeby zobaczyć to, czego inni nie dostrzegają, musisz nauczyć się widzieć niewidoczne, słyszeć niesłyszalne, dotykać niedotykalne, rozumieć niezrozumiałe. To bardzo proste – odpowiedział dziadek. – Musisz szanować tych, którzy ci zaufali. Kotom, które oczekują twojej obecności, psom, które zaprosiły cię na wspólne wycieczki po łąkach, łąkom, po których biegasz, drzewom, ludziom, którym jesteś potrzebny. Wtedy zobaczysz ją znowu. A teraz wsiadaj.
Usiadłem obok dziadka na furze z sianem. Jechaliśmy akacjową aleją. Zrywałem pachnące kwiatostany. Siano pachniało akacjami. Położyłem się na plecach, obserwując poruszające się nade mną chmury.
– Dziadku – zapytałem – jak wygląda szczęście?
– Właśnie tak – odpowiedział.