Czesław Gawarecki błyskotliwie, czasem nostalgicznie, a czasem z humorem opowiada o przedwojennej pracy rentgenologa. Opowiada o pracy w czasach, gdy uważano, że naświetlania są dobre na wszystko, gdy ludzie musieli decydować, co jest ważniejsze: człowiek czy krowa, gdy kobiety oddawały się za kromkę chleba, a później pozostawione same sobie rodziły zimą w rowie.
W książce znajdują się informacje o tym, jakie choroby chłopi leczyli moczem i kałem, w jaki sposób leczono raka, jak przebiegała rentgenoterapia, jak sprawdzano, czy rak jest samcem, czy samicą, a także jakie wizytówki zostawiały dzieci w czasie badania.
Warto przenieść się w odległe czasy dwudziestolecia międzywojennego i odkrywać wraz z autorem sekrety ludzkiego ciała.