Radykalizujące się strony, solidarnościowa i partyjno-rządowa, coraz mniej sobie ufały, coraz mniej były gotowe do współdziałania. Próbą złagodzenia konfrontacyjnych nastrojów było Spotkanie Trzech z 4 listopada 1981 r. – gen. Jaruzelskiego (od października również I sekretarza KC), Wałęsy i prymasa Józefa Glempa. Kiedy władza doszła do wniosku, że porozumienie z opozycją i neutralizacja „Solidarności” stają się niemożliwe, przy jednoczesnych zapowiedziach ZSRR drastycznego obniżenia dostaw strategicznych paliw, zdecydowała się na wprowadzenie stanu wojennego. W jego wyniku internowano ok. 6 tys. osób, w tym większość kierownictwa „Solidarności”, ale także byłych przywódców państwa, m.in. Gierka i premiera Jaroszewicza. O przygotowaniach do stanu wojennego wiedział płk Ryszard Kukliński. Zarówno przed swoją ucieczką, jak i po niej informował Amerykanów o planach działania sił mundurowych. Ekipa Ronalda Reagana nie ostrzegła kierownictwa „Solidarności”, bo również uznała stan wojenny za mniejsze zło. Można się o tym przekonać, czytając prezentowane w tym tomie dokumenty CIA i relacje ambasadora USA w Polsce.
Z tekstu prof. Karola Modzelewskiego
Tamta masowa, aktywna „S”, którą zniszczył stan wojenny, nigdy by na coś takiego jak plan Balcerowicza nie pozwoliła. Toteż prof. Balcerowicz, wtedy zresztą doktor, niczego podobnego jako doradca Sieci Komisji Zakładowych „S” nie proponował. Proponował rady pracownicze.
Z rozmowy z gen. Waldemarem Skrzypczakiem
Bardziej baliśmy się rosyjskiej interwencji niż „Solidarności” (…). Wiem od kolegów z Armii Radzieckiej, że oni w sierpniu 1981 r. odbyli rekonesans na terenach Polski. Zbadali wszystkie drogi ze wschodu na zachód, mosty, lotniska, węzły komunikacyjne i dyslokację naszych jednostek. Mieli pełne rozpoznanie, więc jeżeli doszłoby do interwencji, wiedzieliby, gdzie uderzać i co blokować. Decyzja o wyprowadzeniu naszych wojsk z koszar była więc decyzją przemyślaną, wybiegającą w przyszłość, w przewidywaniu sytuacji, że może być interwencja.