Sto lat z górą przed męczeńską śmiercią Witolda Pileckiego w wierszu "Do Matki Polki" Adam Mickiewicz pisał o "synu wyzwanym do boju bez chwały", co "nie pójdzie jak dawni rycerze utkwić zwycięski krzyż w Jeruzalemie". I kończył:
Wyzwanie przyśle mu szpieg nieznajomy, Walkę z nim stoczy sąd krzywoprzysiężny, A placem boju będzie dół kryjomy, A wyrok o nim wyda wróg potężny. Zwyciężonemu za pomnik grobowy Zostaną suche drewna szubienicy, Za całą sławę krótki płacz kobiecy I długie nocne rodaków rozmowy.
To jakby wieszcz ujrzał kres ciernistej drogi rotmistrza Pileckiego. Ale poeta, który pisał owe wstrząsające słowa w roku powstania listopadowego, nie mógł przewidzieć piekła Auschwitz, nierównej walki ze zbrodniarzami hitlerowskimi w powstaniu warszawskim, a wreszcie tortur i mordu dokonanego na wiernym synu ojczyzny przez oprawcę w polskim mundurze...
Te trzy momenty stanowią tryptyk odwagi zawarty w tekście Piotra Zychowicza. Uzupełnia go "długa rozmowa" z dziećmi rotmistrza – Zofią i Andrzejem.
Nie wiemy, gdzie ów "dół kryjomy", dokąd wrzucono szczątki skazańca. Przez lata komuniści starali się też zatrzeć pamięć o rotmistrzu, dokonując kolejnej zbrodni – tym razem w świadomości Polaków. Pamiętajmy prawdziwego bohatera narodowego, nieugiętego człowieka, najmężniejszego z mężnych żołnierzy II wojny światowej.