Prawdopodobieństwo powodzenia tej wyprawy (wycieczki, przygody czy też krucjaty - wszystko jest w końcu rzeczą względną) obliczono na 5%. To i tak sporo, jeśli się weźmie pod uwagę, że nowa pani kapitan notorycznie pociąga z butelki; pani nawigator wciska guziki na chybił trafił i nie zawsze pamięta, jak się nazywa; a reszta załogi... cóż... niezbyt przyjazny Przyjazny Asystent Steve jest prawie pewny, że to w ogóle nie jest załoga, tylko grupa całkowicie niekompetentnych, niezrównoważonych i nieobliczalnych uciekinierek z domu spokojnej starości. Nowa sytuacja zdecydowanie go przerasta, czasami zastanawia się nawet, czy nie wolałby być krawatem.