Biblia w ręku ateisty to ostatnia książka profesor Heleny Eilstein, będąca w pewnym sensie podsumowaniem jej długiego życia. Ma wraz z przypisami blisko 700 stron. Po raz pierwszy praca ta została wydana w niewielkim nakładzie przez IFIS PAN w 2006 roku i dopiero teraz staje się dostępna dla szerszej publiczności.
Książka ta stanowi spojrzenie na Stary Testament bez religijnego namaszczenia, bez cienia szacunku dla religijnych uczuć. To Biblia oglądana wyłącznie przez pryzmat historii i analizowana z punktu widzenia antropologii, ewolucji moralności i wpływu tej kompilacji starożytnych tekstów na poglądy i postawy setek pokoleń.
Dla czytelnika, dla którego Biblia nie jest „pismem świętym”, może być uważana za niezwykle cenny składnik naszego dziedzictwa kulturowego, który inspiruje do wartościowych refleksji o charakterze egzystencjalnym lub moralnym, w którym odnajdujemy pierwociny etosu współczesnego humanizmu.
Fragment:
Biblia jest kompilacją niezmiernie niejednolitą m.in. pod względem moralnym. Jakie z niej czytelnik czerpie moralne nauki, to zależy od jego własnego nastawienia (…). W Biblii zakorzeniony jest etos okrucieństwa, ksenofobii i nietolerancji religijnej, co nie jest i dzisiaj bez wpływu na przeświadczenia moralne i działania pewnych jej wyznawców. Zakorzeniony jest w niej również sentymentalny i utopijny etos, w którym pewni myśliciele upatrują autentycznie obowiązujące chrześcijan przesłanie Jezusa, podczas gdy inni stwierdzają, że nie można go bez zbędnych ograniczeń traktować jako busoli moralnej dla chrześcijańskiego społeczeństwa. I wreszcie pod wieloma względami sięga do Biblii swoimi korzeniami etos współczesnego humanizmu. Oczywisty jest związek pomiędzy humanistycznym, postulatem czynnej solidarności ze wszystkimi potrzebującymi pomocy a biblijnym nakazem „miłości bliźniego”, przy czym szereg przekazów biblijnych inspiruje rozszerzenie zakresu terminu „bliźni” poza członków własnej wspólnoty etnicznej.