Tyle przepięknych słów w jednym miejscu. Niesamowite, magiczne, niepowtarzalne przeżycie. Prawdziwa uczta. Przeciągałam czytanie ile mogłam. Z dwóch dni zrobiłam sobie dwa tygodnie. Istny kunszt literacki. [Natalia, lubimczytac.pl]
„Rzeka podziemna, podziemne ptaki” wydana została pierwszy raz w drugim obiegu w 1984 roku i uchodzi za „najczarniejszą” książkę Tadeusza Konwickiego. Krytycy zaliczają ją do tzw. tryptyku politycznego, składającego się również z „Kompleksu polskiego” i „Małej Apokalipsy” – dwóch wcześniejszych powieści, które przyniosły Konwickiemu dużą popularność. Akcja powieści zaczyna się w nocy z 12 na 13 grudnia 1981 roku – dnia ogłoszenia stanu wojennego w Polsce. Pierwsze obserwacje rozwijającej się sytuacji, powstającej świadomości, rozmów, trosk związanych ze stanem wojennym, wędrówka głównego bohatera – Siódmego – poprzez ponury krajobraz ciemnej, zimowej Warszawy, aluzje i konstatacje wypełniające karty powieści nieustannie krążą wokół tradycji polskich powstań, wojen, a nawet są próbą interpretacji tychże – na przykład poprzez porównywanie sił walczących ze sobą do walki Dobra ze Złem. Raz po raz mieszają się tu porządki – lokalny i historyczny z uniwersalnym, kosmicznym. Jednak jako obronę przed patosem lub ckliwością Konwicki wybiera formę gry z czytelnikiem i z własną, polską świadomością, używa kiczu, posługuje się pastiszem jako formą literacką. Miejscami narracja Rzeki podziemnej staje się wyjątkowo oniryczna, sam bohater zastanawia się także, czy przypadkiem nie śni. Wyraźne rozszczepienie perspektywy narracyjnej na pierwszą i trzecią osobę liczby pojedynczej potęguje jeszcze ten efekt, razem z zawartymi w intermediach wizjami Wileńszczyzny i zaświatów. W narracji opisującej wędrówkę-ucieczkę Siódmego widzimy odbity niczym w krzywym zwierciadle świat naszych (ludzkich, narodowych, literackich) pragnień, upodobań i skłonności. [Elżbieta Binczycka-Gacek, „Ja jestem wampir, cholera. Nadbużański”]
Jedna z najbardziej ponurych powieści Tadeusza Konwickiego dotyczących stanu wojennego. Bohaterem utworu jest Siódmy. To jedyne w twórczości Konwickiego imię w taki sposób symboliczne – oznacza kolejne po 1944, ’56, ’68, ’70, ’76 i ’80 powstanie. Autor ukazuje wędrówkę bohatera próbującego uniknąć internowania. Pewnego dnia Siódmy słyszy łomotanie do drzwi. Nie ma wątpliwości – w końcu przyszli także po niego. Ucieka więc z mieszkania i wyrusza w tułaczkę po Warszawie. W torbie dźwiga matryce nielegalnych wierszy. Czy zdoła ocalić siebie i poezję, która ma nieść zgnębionym ludziom otuchę? Pisarz w wyjątkowo przewrotny sposób ukazuje losy polskiego opozycjonisty. Nie pozostaje też bezstronny wobec literatury drugiego obiegu i ocenia jej wartość bardzo krytycznie. W prologu, epilogu oraz między rozdziałami powieści znajdziemy wypowiedzi samego autora. Zawarte są w nich obrazy przeszłości wileńskiej i zaświatów.[Agora, 2010]
Nota: przytoczone powyżej opinie są cytowane we fragmentach i zostały poddane redakcji.
Projekt okładki: Olga Bołdok.