Pierwsze, londyńskie wydanie Czarnej koronki Mariana Czuchnowskiego wywołało niemałe oburzenie. Odebrano ją jako książkę "przeciwko wszystkim" - atakującą nie tylko porządki sowieckie, ale i stosunki panujące w Polsce międzywojennej, krytykującą ostro środowisko polskiej emigracji niepodległościowej, wyśmiewającą etos Legionów i styl literacki polskich pisarzy na uchodźstwie. Dzisiaj, po pięćdziesięciu z górą latach od daty jej premiery, możemy już czytać powieść Czuchnowskiego bez dawnych uprzedzeń. Już mniej dosłownie. Naturalnie, można w niej nadal widzieć ironiczną "kronikę" początków polskiej emigracji powojennej, prześmiewczą powieść z kluczem. Można ją jednak również traktować jako brawurowy pastisz powieści politycznej. Można - czy nawet wypada - odkryć w niej intrygującą powieść autotematyczną nawiązującą do najświetniejszych tradycji literatury erotycznej. Każde z tych odczytań wydaje się w przypadku Czarnej koronki uprawnione. I każde tak samo pasjonujące.