Todler wyszedł z bramy z niezapalonym papierosem w ustach. — Pogoda się psuje — zauważyła Tiara, zapinając krótki płaszczyk. Ledwie wsiedli do auta, lunął deszcz. — Czuję się jakbym zjeżdżał na sankach ze stromego zbocza — powiedział. — Trochę mi się nie podoba to, co może czekać na dole. Tiara prychnęła lekceważąco i przekręciła kluczyk. Silnik zarzęził i zgasł. Spróbowała ponownie. Znowu chwila hałasu i nic. — No zapal wreszcie — parsknęła. Toddler zapalił papierosa. — Nie mówiłam do ciebie.