Są ludzie tak pewni swej doskonałej kondycji psychicznej oraz intelektualnej, a tak w istocie psychicznie zaburzeni, że do głowy im nie przyjdzie żaden własny defekt, błąd w myśleniu, nieumiejętność w postępowaniu. Dla nich wyłącznie inni są nienormalni, chorzy: „To świat zwariował. Ja? W najmniejszym stopniu”.
Większość jednak choć czasem skłania się ku autorefleksji. Dopuszcza ewentualność, że ma jakiś kłopot ze sobą. Borykając się z niesfornością swoich dzieci, z konfliktami w związku, z kłopotami w pracy, z poczuciem nieprzystosowania do współczesnego świata, w jakimś momencie dopuszcza pytanie: A może to ze mną coś nie tak?
Gdzie zatem przebiega granica między równowagą psychiczną a zaburzeniem? Do jakiego momentu mamy do czynienia tylko z drobnymi usterkami, z błędnymi nawykami myślowymi, nad którymi można popracować, a od jakiego zaczyna się choroba wymagająca interwencji medycznej? Czy człowiek może zawczasu przeciwstawić się cierpieniu własnej duszy?
Tak, jest w stanie zadbać o swoje zdrowie psychiczne, podobnie jak o fizyczne. Zastosować profilaktykę dla swojej wystawionej na niebezpieczeństwa głowy. A żyjemy dziś w wyjątkowo psychicznie skażonym środowisku. Świat faktycznie trochę zwariował. Nasze czasy są irytujące, pospieszne, wymagające, niepewne. Toksyczne. Więc chrońmy przed nimi nasze głowy. Brońmy się.
Zapraszamy do lektury!