Aśka, Adam i Wojtek – miłośnicy hiszpańskich krajobrazów, pasjonaci sztuki oraz amatorzy regionalnego jedzenia – po raz kolejny zabierają nas w podróż po hiszpańskich drogach, miastach, wsiach, plażach, mało znanych restauracyjkach i pełnych uroku hacjendach. Zapraszają nas na wyjątkowe imprezy, pokazują unikatowe rzemiosło, pozwalają zasmakować lokalnych potraw i wsłuchać się w melodyjny język. A wszystko po to, aby dotrzeć do samego serca tego pięknego kraju i zrozumieć miejscową mentalność. Bez pośpiechu, uważnie i z czułością, na którą Hiszpania zasługuje.
Carretera Barcelona a Calafell prowadziła nas wzdłuż wybrzeża, ukazując jego najbardziej urokliwe zakątki, strona zachodnia piętrzyła się w oddali zielono-szarymi pasami niewysokich gór i stromych ścian skalnych wiszących tuż nad jezdnią. Jasne mariny małych miasteczek oprawione w zieleń palmowych liści, obrazki jak z zagranicznej pocztówki. Czasem niebiański widok zasłaniały gęste czupryny wybujałych drzew, czasem pojedyncze wzgórze, by po chwili znów ustąpić miejsca błękitnej wodzie spotykającej się z błękitem nieba. Częste zakręty i jeden pas ruchu zdecydowanie tłamsiły prędkość. Jak powiedział Wojtek: „Tłamsiły wolność prędkości”. A po co się spieszyć? Mamy czas.