"Listy do wódki" (tu tylko teksty) wyśpiewują sentyment do biesiady i wódeczki,
ale raczej nie łzawy, choć też i nie są to żadne psychoterapeutyczne dyrdymały.
Wódka jak każdy wie ma strony dobre i złe... Oczywiście nie chodzi tu o nią samą. Bo ona przecież nie winna i najczęściej wspaniała i oczekiwana, a nawet bywa, że utęskniona. Chodzi o tych, którzy mogą być dobrzy lub źli... Oczywiście teraz już czasy wróciły do normy, ale kiedyś wódka była znakiem swobody i wolności, a już co najmniej to ona oznaczała zabawę. A wszelkie przyjaźnie i towarzyskie realizacje bez niej nie były ważne. To ona pieczętowała umowy między ludźmi, także i biznesowe. To ona pieczętowała przyjaźnie... Teraz to już trochę przeżytek, ale pozostało to, co nigdy się nie zmieni, że nie szanujących umiaru potrafiła wpędzić do grobu, a co najmniej w poważne tarapaty. I tak człowiek ma w wódce przyjaciółkę wierną, czułą i niebezpieczną... No i to o tym ten album próbuje pośpiewać... Choć jak wiadomo konkurencja jest na ten temat potężna.
Przedstawiam 10 piosenek na temat.
Cytat z jednej z piosenek: "O realu, mój realu, trzeba wyjść z tego baru..."
1. Kałuża
2. Stół biesiadny
3. O realu mój
4. Listy do wódki
5. W Międzyciemiędze
6. Na pijaka
7. Pod palmę
8. Coś do śmiechu
9. Żal zapomniany
10. Toast