Ta książka jest literackim eksperymentem, nie dla samego eksperymentowania, lecz jako wyraz poszukiwań właściwej formy dla idei, którą była próba napisania autobiografii, jednak opartej nie na wydarzeniach, tylko na obrazach i impresjach. Stąd też posługiwałem się w niej miksem poezji, prozy, piosenek, sentencji, fragmentów dzienników, przekładów innych tekstów itp. Moją ambicją było stworzenie czegoś w rodzaju „literackiego shadowboxa” lub kolażu, który miałby zobrazować zarówno pewną chaotyczność, jak i różnorodność opisywanych myśli i doznań.
Shadowbox jest sentymentalną lub jedynie osobliwie dziwaczną, przestrzenną i warstwową kompozycją plastyczną, umieszczoną zazwyczaj w głębokiej ramce i wykonaną z użyciem dowolnych przedmiotów i materiałów. Wnętrze ramki tworzy miejsce na scenkę, która może przedstawiać wszystko, co tylko podpowie wyobraźnia, i być wykonana z niemal wszystkiego, zależnie od intencji. Może być to kompozycja z użyciem zdjęć, tekstów, wycinanek, wypreparowanych zwierząt, części lalek, medycznych fiolek, drewnianych klocków, ptasich piór i każdej dowolnej rzeczy, która będzie w stanie jak najlepiej oddać zamysł twórcy.
Myśląc o języku, którym chciałem opisać wybrane doświadczenia z własnego życia, przyszły mi do głowy dwa określenia: „język snów” oraz „mamrotanie”. Przyszły mi na myśl te stany, kiedy głowa zaczyna wyświetlać obrazy, będące dość chaotycznymi, audiowizualnymi slajdami z życia, pełnymi widziadeł, strzępków wypowiedzianych czy usłyszanych zdań; słuchanych piosenek, poznanych osób, snów, wydarzeń. Przez te krótkie chwile, gdy głowa „mamrocze”, ogląda się własne życie jak mrugające obrazki, albo jakby patrzyło się przez wodę lub jakby się śniło - i właśnie ten język snów, w którym nie zawsze obowiązują prawa logiki; za pomocą którego przemawia do nas dziecko, którym byliśmy; za pomocą którego czytamy bardziej emocje i obrazy niż fakty, był mi potrzebny do pisania tej książki. Chciałem oglądać mój „świat pod wodą” nie przez krótką chwilę, ale cały czas.