Pełna wdzięku i świeżości współczesna powieść, będąca hołdem dla uroków polskiej prowincji, w której splata się wątek Mazur dzisiejszych i przedwojennych, czyli byłych Prus Wschodnich. Główną bohaterką jest dziennikarka lokalnego czasopisma, której los stawia na drodze paskudnego szefa, a zaraz potem Niemca poszukującego rodzinnych korzeni. Przedwojenna historia, która zresztą wydarzyła się naprawdę, uruchamia lawinę wydarzeń współczesnych. Wśród przepięknego krajobrazu mazurskiego rozgrywają się wielkie i małe historie.
Tessa Caponi-Borawska napisała kiedyś, że w jej rodzinnym miasteczku, w Toskanii, w księgarni miejskiej jest specjalny regał na „toscaniana”, książki napisane przez tych, którzy są zakochani w miejscowych tradycjach, potrawach, nastroju, naturze, ludziach.
Sądzę, że w Mrągowie musi też taki regał stanąć w księgarni miejscowej! Autorka – Mazurzanka (Mazurka?) snuje opowieść o Mrągowie, o Mazurach, w której się czuje miłość do ziemi ojczystej, do tego kawałka Polski, w którym się wychowała, do ludzi – byłych i obecnych mieszkańców.
Pachnie ta opowieść ziołami, łąkami, potrawami. Jest trochę historii Mazur podanej jakby od niechcenia, jest wartka akcja i… miłość jest – czyli to, czego powieść potrzebuje.
Poproszę o taki osobny regał, z którego będziemy sobie razem, wraz z innymi piewcami urody ziem mazurskich, wabiły czytelnika serdecznością i ciepłem.
Małgorzata Kalicińska.