Pod naszymi domami piętrzą się kości. Można po nie sięgnąć i schować je do kieszeni. Zmarli nie lubią siedzieć w grobach, księżniczka zamienia się w rzekę, włókniarki straszą w centrum handlowym albo opowiadają o dawnych czasach i niedostatku. Bohaterka zmaga się z rodziną, historią i codziennością pełną norm i zasad, do których nie sposób się dostosować.
Łukasz Barys prowadzi nas przez cmentarze, szkoły i dzielnice prowincjonalnego miasta, ukazując dorastanie w sposób baśniowy, ale dojmująco prawdziwy.
Żywioł liryczny, którym zalewa nas Barys, jest niesłychany. To znaczy, nie słyszałem jeszcze tak soczystych tonów, chociaż w nowej prozie dzieje się dużo.
Karol Maliszewski
Doskonała proza Łukasza Barysa działa na zmysły niczym najlepsze powieści Elfriede Jelinek. Barys stawia zasadnicze pytanie o to, co ostateczne, nieuniknione i przerażające: śmierć, która nadaje światu porządek i zarazem bezlitośnie go burzy.
Maciej Libich, „Wizje”.