Za czym można tęsknić, kiedy mieszka się na francuskiej Riwierze? Marc Martin ma czterdzieści lat, pracę marzeń i piękną kobietę u boku. Nigdzie się nie spieszy, każdego ranka pije kawę na patio swojej willi, a dla relaksu gra w pokera ze swoimi bogatymi znajomymi. Czas płynie leniwie, a Marc wiedzie na pozór idealne życie.
A jednak nie wszystko jest takie, jak się wydaje… Uwikłany w skomplikowaną sieć powiązań wywiadowczych, mężczyzna doskonale zdaje sobie sprawę, że nigdy nie powinien czuć się zbyt bezpiecznie. Jego zadaniem jest zdobycie informacji na temat agentów mających nakłonić firmy francuskie do przyłączenia się do współpracy przy budowaniu przez Rosję rurociągu gazowego NordStream. Kiedy jest już o krok od osiągnięcia celu, nieszczęśliwy wypadek krzyżuje jego plany i zmusza do zadania pytań o przyszłość i sens tego, co do tej pory było najważniejsze. Odpowiedzi, jeśli się pojawią, wcale nie będą mu się podobały…
– Na takich zdjęciach wszystko wygląda lepiej, ale przecież też mieli swoje problemy, troski, smutki i nie zawsze byli pogodni. Częściej chorowali i pracowali w gorszych warunkach niż dzisiaj. Każdy jest dzieckiem swojego czasu. Gdybyś mogła się tam cofnąć, to bardzo byś żałowała. To, co uważasz teraz za oczywiste, dla nich było nieznane.
– Masz rację, a jednak mi żal tamtych klimatów, czegoś mi brakuje, co oni wtedy mieli…
– Szybko byś stamtąd uciekła.
– Ciałem tak, ale dusza pewnie by pozostała.
– Rozmarzyłaś się. Niepotrzebnie oglądałaś „O północy w Paryżu”.
Roześmiała się. A potem nagle spoważniała, wpatrując się z uwagą w ekran.
– Wiesz, uświadomiłam sobie, że ci wszyscy ludzie na tych zdjęciach, nawet dzieci, już nie żyją, a za niewiele lat nikt już nie będzie nawet pamiętał, że istnieli. A przecież kochali i byli kochani, a czasem porzucani, śmiali się i płakali, pracowali, coś tworzyli i dawali innym. Nic po nich nie zostanie, no, może poza kilkorgiem, którzy pozostawili po sobie jakiś ślad.
Uśmiechnąłem się.
– Jak jesteśmy młodzi, to nie musimy się nigdzie spieszyć, bo i tak zdążymy. A później oglądamy się do tyłu i okazuje się, jak wiele czasu przez to straciliśmy.