To jedna z zasad, jakimi kieruje się Jack Reacher. Na pewno nie wybaczył Francisowi Xavierowi Quinnowi, oficerowi wywiadu wojskowego, który próbował sprzedać Irakowi amerykańskie plany strategiczne. I wcale się nie zmartwił jego śmiercią.
Tylko że Quinn nie zginął. Po dziesięciu latach Reacher widzi go wysiadającego z czarnego cadillaca pod bostońską filharmonią.
Nie przepraszaj, z niczego się nie tłumacz. To kolejna z jego zasad. I konsekwentnie się do niej stosuje: kiedy podczas jego interwencji przy próbie porwania pewnego studenta ginie kilka osób, Reacher nie zamierza składać żadnych wyjaśnień.
Czyżby przestał odróżniać dobro od zła? A może po prostu nie znosi niezałatwionych do końca spraw?