Opowiadanie z czasów sprzed zdobycia Sandomierza w roku 1809 przez wojska Księstwa Warszawskiego, ale nie historyczne, lecz „z dreszczykiem”, budzące dreszcz grozy, którego lepiej nie czytać po zmroku. Najbardziej ujmujący w tym opowiadaniu jest styl pisarski Sarwy. Język autora jest bardzo dojrzały i dopracowany. Nie nadużywa kwiecistych metafor czy patetycznych opisów. Pisze pięknie i przystępnie.