Alicja jest świeżo po rozwodzie, ma dość swojej nudnej pracy i gwarnego miasta. Postanawia zacząć nowe życie w Starych Łąkach – krainie znanej jej z dzieciństwa, bezpiecznej, zaczarowanej, wciąż jeszcze przesiąkniętej urokiem babcinych opowieści. Uważa, że najlepszym miejscem, żeby na nowo odnaleźć siebie, będzie stary domek w sielskim otoczeniu, wypełniony dobrymi uczuciami i wspomnieniami. Zaskakuje ją fakt, że gdy przyjeżdża do Starych Łąk, jeden z mieszkańców czeka na jej powrót, zupełnie jakby wiedział o nim znacznie wcześniej niż ona sama. To powoduje, że w pamięci Alicji wybrzmiewają słowa opowiadanej przez babcię bajki o czarach, innych światach, kluczach i ich strażnikach.
Wkrótce Alicja przekona się, że nie wszystko jest tym, na co wygląda. Że czasem wystarczy zamknąć oczy, żeby dostrzec to, co najważniejsze.
Tak długo czekałam na tę chwilę, że teraz, gdy byliśmy niemal na miejscu, czułam, jakbym zaraz miała podejść do egzaminu dojrzałości. Musiałam wziąć się w garść i dać z siebie wszystko. Gdy mijaliśmy dom Gruszkowej, wydał mi się jeszcze mniejszy i nędzniejszy niż ostatnio. Zanim weszliśmy do stodoły, spojrzałam na Sama, który teraz trochę za mocno trzymał moją rękę. Był bardzo blady. Położyłam drugą dłoń na jego przedramieniu i zapytałam, czy jest gotowy. Jakimś dziwnym sposobem nasze role się odwróciły i teraz to ja musiałam dodawać otuchy jemu, mimo że to mój cały świat miał za chwilę zatrząść się w posadach.
– Miejmy to za sobą – odpowiedział i uśmiechnął się niepewnie. Jego strach paradoksalnie dodał mi odwagi, jak gdybym miała być dzielna za nas oboje. Zrobiłam pierwszy krok i ruszyliśmy naprzód.