Reformacja niegdyś otworzyła bramę nie tylko do dobrych zmian, ale i do zmian szkodliwych. Chrystus zostawił w testamencie nakaz jedności; jej brak jest anty-świadectwem dla ludzkości poszukującej jedności w Bogu. Reformy przeprowadzone na gruncie ludzkich projektów zawsze ignorowały Boską wolę jedności. Tylko Bóg wie, jak odnowić Kościół, nie niszcząc jedności. Stąd każdą reformę powinna poprzedzać długotrwała modlitwa, pokuta i nawrócenie – podkreśla Artur Winiarczyk, redaktor naczelny „Miesięcznika Egzorcysta”, we wprowadzeniu do październikowego numeru.
Zrozumiałem, jak daleko wszedłem w obszar działania złego ducha. Potrzebowałem pomocy kilku egzorcystów. Najtrudniej było mi wyrzec się tzw. wiedzy tajemnej i stosowania homeopatyków, choć po ich zastosowaniu byłem bliski śmierci – wyznaje w swoim świadectwie Michał.
Zanika wiara. Nawet ludzie starsi zaczynają myśleć w kategoriach: „Świat się zmienił. Nie potrzebujemy już wiary”. Inną kwestią jest brak szacunku wobec Eucharystii. Nawet jeśli ludzie uczęszczają na Mszę Świętą, to robią to często po prostu dlatego, że tak trzeba. Nie rozumieją sakramentu, w którym uczestniczą. Ich modlitwa także pozostawia wiele do życzenia. Natomiast pozytywnym zjawiskiem w Austrii jest znaczne nabożeństwo do Maryi. Jeśli Niemiec wystąpi z Kościoła, to jest konsekwentny, nie chce mieć z nim nic wspólnego i nawet nie pomyśli o tym, żeby udać się na pielgrzymkę do sanktuarium maryjnego. W Austrii sytuacja wygląda inaczej. Austriak, który 20 lat temu wystąpił z Kościoła i nie uczęszcza na nabożeństwa, może wciąż raz do roku pielgrzymować do Mariazell, jednego z głównych ośrodków kultu maryjnego w Austrii. Modli się tam i chodzi do spowiedzi z miłości do Matki Bożej – mówi ks. prof. Larry Hogan, egzorcysta archidiecezji wiedeńskiej.
Wspólnoty protestanckie rozpadły się na kawałki. Można to łatwo dostrzec w większości krajów europejskich. Stare wspólnoty protestanckie utraciły swoją siłę, borykają się z wieloma trudnościami, nie wiedzą, w jaki sposób ma następować ich własny rozwój, stają się coraz bardziej liberalne. Dla takich wspólnot nie ma nadziei, ponieważ one nie mają w sobie siły – wskazuje ks. Oddvar Moi, były pastor luterański, który przeszedł na katolicyzm i przyjął święcenia kapłańskie.
Zjawiska nadnaturalne występujące w Toronto Airport Christian Fellowship (TACF) trudno przypisać działaniu Ducha Świętego. Jak można wytłumaczyć zachowania ludzi udających małpę, kurę, masowe upadki kilkudziesięciu osób w jednym momencie po tym, jak jeden z pastorów macha swoją marynarką, silne konwulsje, przykurcze karku, drżenia całego ciała? Kiedy na to „błogosławieństwo” (ang. blessing) spojrzy się przez pryzmat Pisma Świętego, łatwo stwierdzić, że Biblia nigdzie nie opisuje wydarzeń podobnych do tych z lotniska w Toronto – podkreślają Marcin Remisiewicz i Łukasz Malinowski w tekście „Czy Toronto Blessing przynosi owoce Ducha Świętego?”.
Przecież w luterańskich kościołach nie ma mowy o jakimś powszechnym wyzwoleniu, lecz utrwaliło się tam absolutystyczne, konfesyjne panowanie. To, że książęta sami określali wyznanie wiary dla swojego kraju, to jest przecież wszystkim innym niż przełomem wolności. Nigdzie potem nie było takiego ducha poddaństwa, ducha nieświętej pamięci, jak w Niemczech, przede wszystkim w Prusach, które były potem niemiecką siłą przewodnią. Chodzi o przekonanie, że władca określa wszystko, a my mamy po prostu słuchać, również wtedy, gdy jest to sprzeczne z naszym sumieniem – stwierdza kard. Gerhard Müller, były prefekt Kongregacji Doktryny Wary, w kolejnym wywiadzie zamieszczonym w naszym miesięczniku.
13 listopada 1999 r. w Bazylice św. Piotra w Watykanie sprawowane były uroczyste nieszpory ekumeniczne. Najwyższy Pasterz Kościoła katolickiego powiedział wówczas: „Obowiązek przywracania pełnej i widzialnej jedności wszystkich chrześcijan jest zadaniem każdego chrześcijanina, każdej diecezji i parafii, każdej wspólnoty Kościelnej. (…) Wszyscy są zobowiązani je podjąć. Zadanie to wymaga wewnętrznego nawrócenia i oczyszczenia pamięci, świętości życia zgodnego z Ewangelią, a przede wszystkim gorącej i wytrwałej modlitwy” – podkreśla prof. dr hab. Eugeniusz Sakowicz w tekście „Jan Paweł II wobec protestantów i protestantyzmu”.
Wszystkie reformy, które opierały się na autorytecie jednej osoby (nawet wybitnej), z pogwałceniem jedności i posłuszeństwa Kościołowi, przynosiły opłakane skutki w postaci podziałów, utrwalenia wzajemnej wrogości, pogwałcenia Bożego nakazu miłości. Nawet najdoskonalszy projekt ludzki, jeśli jest następstwem nieposłuszeństwa, niecierpliwości lub pychy posiada rażące defekty. Zasadniczych braków nie mają jedynie Boże projekty, których wykonawcami byli chrześcijanie o nieskazitelnej wprost pokorze i posłuszeństwie woli Bożej. Byli to ludzie święci, odznaczający się cnotami wiary, nadziei i miłości w stopniu heroicznym – stwierdza ks. prof. dr hab. Krzysztof Guzowski w tekście „Reformy dobre i złe”.
W numerze także m.in. o tzw. funduszach norweskich, o tym, co dziś mówią nam Pastuszkowie z Fatimy, a także odpowiedź na pytanie, czy osoby świeckie mogą nakładać ręce na głowę innych.