Dostępna obecnie oferta tytułowa zdaje się podtrzymywać wyrażany przez wydawców pogląd, iż w Polsce „sprzedają się” głównie książki dotyczące uznanych marek muzycznych. Wśród nich są: Pink Floyd, Led Zeppelin, Depeche Mode, U2, Metallica, Nirvana i nieco dalej już: Deep Purple, The Doors, Iron Maiden. Do tego dochodzą książki chwili. Wydawcy próbują „podpinać” się pod wielkie wydarzenia — trasy, koncerty, nowe płyty czy wreszcie najgłośniejszą medialnie — śmierć artysty – rynek książek muzycznych wziął pod lupę Tomasz Nowak
Dostępna obecnie oferta tytułowa zdaje się podtrzymywać wyrażany przez wydawców pogląd, iż w Polsce „sprzedają się” głównie książki dotyczące uznanych marek muzycznych. Wśród nich są: Pink Floyd, Led Zeppelin, Depeche Mode, U2, Metallica, Nirvana i nieco dalej już: Deep Purple, The Doors, Iron Maiden. Do tego dochodzą książki chwili. Wydawcy próbują „podpinać” się pod wielkie wydarzenia — trasy, koncerty, nowe płyty czy wreszcie najgłośniejszą medialnie — śmierć artysty. Nakłady są bardzo różne. Zaczynają się od 1200-1500 egz. i na początek zwykle kończą na ok. 3000 egz. Oczywiście bywają także tytuły publikowane „na start” w nakładzie 10 tys. i więcej egz., ale wówczas wydawca z góry musi liczyć się z dużymi kosztami promocji. Tak więc mianem bestsellera można spokojnie nazwać książkę muzyczną, która przekroczyła 20 tys. egz. sprzedanych. Nawet wówczas, gdy trwa to kilka lat, jak w przypadku wspomnianych wyżej „evergreenów” – rynek książek muzycznych wziął pod lupę Tomasz Nowak
Jestem Włochem, pochodzę z środkowych Włoch, z małej miejscowości leżącej nad Adriatykiem. Piętnaście lat temu przyjechałem do Polski, na zaproszenie – i służbę – katolickiego ruchu Focolari. Skończyłem akurat studia na wydziale fizyki i rozpocząłem pracę nad doktoratem, który obroniłem parę lat później. Już wtedy przeżywałem pierwsze objawy niepokoju, że to nie jest to. Ciągnęło mnie do literatury. Skończyło się tym, że zwolniłem się z pracy i już w Polsce podjąłem studia literackie. Moje przejście nie było takie dziwne i trudne, bo obie dziedziny wymagają podobnego wysiłku, wymagają „powołania” – ze Stefano Redaellim, autorem powieści „Trzydziesty kilometr”, rozmawia Piotr Dobrołęcki
W sierpniowym numerze „Magazynu Literackiego KSIĄŻKI” pojawia się również temat olimpiady w literaturze. Nie tylko sportowcy zdobywali olimpijskie laury – przypomina Tomasz Zbigniew Zaper. W latach 1912-1948 (od Sztokholmu do Londynu) igrzyskom towarzyszyły konkursy artystyczne. Był to pomysł wskrzesiciela olimpizmu Pierre’a de Coubertina. Chciał w ten sposób odrodzić helleńską tradycję, łączącą sport ze sztuką. Jury złożone z działaczy Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego honorowało dzieła plastyczne, muzyczne i literackie o szeroko rozumianej tematyce sportowej. „Dyskowi olimpijskiemu” Jana Parandowskiego, miłośnika antyku (studiował archeologię, filologię klasyczną oraz historię sztuki) oraz sportu (kibica Czarnych Lwów), przyznano medal brązowy. Stało się to w 1936 roku w Berlinie, gdzie na trybunie honorowej gościł Adolf Hitler, reprezentujący „wartości” absolutnie i zbrodniczo przeciwstawne ideałom głoszonym przez prozaika. Tym większą wartość miał ten krążek dla niego i wszystkich, którzy te same wartości wyznawali.
Książki miesiąca:
„Katarzyna Wielka” Ewy Stachniak i „55 skarbów Polski” Marii Poprzckiej
„Pakt Ribbentrop-Beck” Piotra Zychowicza i „Amy. Moja córka” Mitcha Winehouse’a
Proponujemy także
Wydarzenia
Bestsellery
Koszyk z książkami
Na-molny książkowiec
Między wierszami
Felieton Marka Ławrynowicza
Recenzje