„Największymi tancerzami są Niżyński i Wójcikowski” – mówił Igor Strawiński. I wbrew pozorom w tej opinii jest wiele prawdy. Aby się o tym przekonać, wystarczy nawet wyrywkowo zapoznać się z publikacjami poświęconymi Leonowi Wójcikowskiemu. Znajdziemy w nich między innymi wypowiedzi – dość powszechne – stwierdzające, że był najznamienitszym tancerzem charakterystycznym w historii tańca. Wszakże w licznych książkach, opisujących tę dziedzinę sztuki pierwszej połowy minionego stulecia, nazwisko Leona Wójcikowskiego zajmuje znaczące miejsce. Stawiany jest obok najwybitniejszych tancerzy jego czasów, porównywany z Wacławem Niżyńskim. I nie bez powodu można również przeczytać – w kontekście Niżyńskiego – że gdyby Wójcikowski nie zrezygnował z „grania szaleńca”, to jego pozycja byłaby zupełnie inna. Niemniej i bez tego Leon Wójcikowski był tancerzem wybitnym i jedynym w swoim rodzaju, a później okazał się równie znakomitym i cenionym pedagogiem.