To chyba najlepsza gra z serii LEGO w jaką dane mi było zagrać, po części ze względu na uniwersum, które bardzo lubię, ale również ze względu na sporą liczbę nowych elementów, które zagościły w tej części. To co rzuca się na pierwszy rzut oka to postacie, które w końcu przemówiły ludzkim głosem, koniec z pociesznym mamrotaniem. Dzięki temu zabiegowi usłyszymy między innymi kultowe you shall not pass, co sprzyja budowaniu klimatu.
Inna nowość to stosunkowo duży otwarty świat, po którym można swobodnie się poruszać. Podróżując po Śródziemiu odkrywamy zadania poboczne, najmujemy dodatkowe postacie, zbieramy mithrillowe klocki i monety. Jedyne do czego mogę się przyczepić to poziom zagadek, które są o wiele prostsze od tych fabularnych (rozgrywanych podczas misji), a w dodatku często się powtarzają (np. brakująca dźwignia zawsze będzie w tym samym miejscu).
Ostatnią z większych zmian, które zauważyłem jest crafting przedmiotów. Niektóre z nich służą wyłącznie do ozdoby, inne nadają postaciom określone umiejętności (np. dzięki butom do wspinaczki każda postać może wspiąć się na specjalną ścianę, która wcześniej była dostępna tylko dla Golluma). Rozwiązanie to ma oczywiście swoje zalety, ale dodatkowo uwypukla wadę, która towarzyszy serii od samego początku - niewielką różnorodność postaci. Niezależnie od tego czy wybierzemy podstarzałego Bilbo Bagginsa czy Aragorna w kwiecie wieku, ich wartość bojowa jest taka sama, toteż dodatkowe przedmioty likwidują jedyną faktyczną różnicę między postaciami, a więc ich umiejętności. Niewielka różnorodność postaci to nie jedyna wada odziedziczona w spadku po poprzednich częściach serii, na dłuższą metę rozgrywka jest wtórna i powtarzalna (część zagadek jest wręcza taka sama jak w poprzednich częściach serii, np. silne postacie przesuwają obiekt z pomarańczowym uchwytem). Po poprzedniczkach LOTR odziedziczył również oprawę, która niewiele zmieniła się od premiery Lego Star Wars. Niestety tym razem występuje niczym nieuzasadniony problem z płynnością, co nie zdarzało mi się w poprzednich częściach. Należy jeszcze wspomnieć o bugach i niedociągnięciach, które trapią tę produkcję. Niektóre elementy gameplayu zostały wykonane wprost fatalnie, np. skakanie na wąskie drewniane belki spotykane na akwenach wodnych. Jeśli ktoś spytałby mnie przy jakim elemencie zaciąłem się na dłużej, to obok pierwszego etapu gdzie za cholewkę nie mogłem znaleźć jednego przedmiotu (w grze zwanego skarbem), byłyby to właśnie drewniane belki. Inną, nie mniejszą uciążliwością były blokujące się postacie, parę razy zdarzyło mi się wskoczyć tak, że musiałem zabić się drugą postacią, aby się wydostać. Mogę również ponarzekać na głupotę komputerowego towarzysza, któremu zdarzało się zablokować na jakiejś prostej przeszkodzie, ale do tego zdążyły przyzwyczaić nas już poprzednie gry z serii. Nie wypada również nie wspomnieć o dziwnych sytuacjach, których byłem świadkiem np. znikający ent, który zamiast twardo stąpać po ziemi szybował nad mapę i znikał z pola widzenia. Wspominając o wadach należy jeszcze poruszyć kwestię frustrującego maksowania. Niektórych lokacji nie da się zaliczyć na 100% przy pierwszym podejściu i trzeba do nich wracać kilkukrotnie, dzieje się tak dlatego, że w niektórych sytuacjach przełączanie postaci jest wyłączone i sterować możemy tylko określoną parą bohaterów. W takich momentach konieczne staje się skorzystanie z dodatkowych przedmiotów, które trzeba wcześniej zdobyć i wytworzyć... Drugi denerwujący element to rozmieszczenie elementów minizestawów podczas sekwencji biegowych, kiedy nasze postacie uciekają w popłochu przed przeciwnikiem raczej ciężko zwracać uwagę na ukryte elementy.