Wielokrotnie napotykamy w twórczości pisarzy na próby uchwycenia czegoś pozornie ulotnego i nieuchwytnego – duszy, której nie dotknął jeszcze pył tego świata, której nie zmazały wspomnienia z przeszłości, wynalazki ludzkiego umysłu, przesądy, ani utarte przekonania. Jest to dusza, której umysł rozwijał się w oderwaniu od wpływów zewnętrznych, osiągając pełną dojrzałość, a mimo to pozostając niezmąconą, tak jakby wyszła z rąk samego Stwórcy. To marzenie nie jest wcale pozbawione sensu, a istnienie takiej dziewiczej duszy, lub przynajmniej dążenie do jej ideału, jest udowodnione w twórczości francuskiego pisarza, Ernsta Hello. Ernst Hello to postać stosunkowo mało znana w naszym kraju, a także niezbyt popularna we Francji. Jego dorobek nie jest obszerny; księgarnie zwykle posiadają tylko dwie z jego prace: „Le siècle” (Stulecie), „Les hommes et les idées” (Ludzie i idee) oraz „Physionomies de Saints” (Oblicza świętych). Oprócz tego, od czasu do czasu pojawiały się w prasie i czasopismach jego krótkie eseje, które przebijały monotonię codziennych wiadomości, jak błyskawice przebijają jednolitość chmur. Te błyski, rozjaśniając prawdą obszary zarówno świata, jak i ludzkich dusz, mają moc wydobywania na światło dzienne tajemnice i głębię.