"Przez kilka dni z rzędu strzępy rozbitej armii szły przez miasto. Nie było to już wojsko, lecz luźne bandy. Żołnierze różnych pułków, o twarzach pokrytych niechlujnym zarostem, w podartych mundurach, bez sztandarów, posuwali się chwiejnym krokiem przed siebie. Zgnębieni, wycieńczeni, niezdolni do żadnej myśli ani decyzji, maszerowali siłą przyzwyczajenia i gdziekolwiek się zatrzymywali, padali ze zmęczenia. Wśród nich najwięcej widziało się rezerwistów, ludzi usposobionych pokojowo, spokojnych rentierów, uginających się pod ciężarem karabinu." (fragment, Guy de Maupassant, Baryłeczka)