- Ty byś chętnie serce moje wziął i tak na sztuki nożem pokrajał... Znam cię, ptaszku!... Marulka podniósł na żonę swe wielkie zamglone źrenice, nad którymi sterczały krzaki brwi od siwizny białych. - Co ty gadasz, Franiu... - wyszeptał, wzruszając ramionami. Lecz Frania w spojrzeniu tym znalazła nowy powód do gniewu. - O!... jak to patrzy! Jak to patrzy spode łba... jak zbój!... Uderzyła drobną pięścią w stół. (Fragment)