Orbitowski odczarował Kraków z deszczu na Brackiej, złotych nut spadających na Rynek, kawiarenek, słodkiego do obrzydliwości „klimaciku” i wszelkiej cepelii. Rozwalił dekoracje, które przysłaniają rzeczywistość i krępują wyobraźnię. To paradoks, że Krowodrza, Prądnik Biały, legendarna giełda na Balickiej doczekały się najbardziej realistycznego (i w gruncie rzeczy jedynego) portretu w fantastycznym kostiumie.
Jan Bińczycki
Nie licząc Szczęśliwej ziemi, to była najlepsza rzecz, jaka mi wyszła. To była książka wkurwionego gówniarza. Wściekła, spontaniczna opowieść gnoja, który ma pretensje do świata.
Łukasz Orbitowski
Rozdział pierwszy, w którym Giełdziarz znajduje układankę, Szpad traci pracę, a Wuj poucza Zygzaka
Rozdział drugi, w którym pojawia się Brandon i pokazuje Giełdziarzowi zupełnie nową drogę do domu, a Szpad znajduje kolejne zdjęcie
Rozdział trzeci, w którym Brandon przerywa Giełdziarzowi miłe spotkanie, Wuj udziala Szpadowi dobrych rad, a później ucina sobie z Arturem pogawędkę
Rozdział czwarty, w którym Giełdziarz dowiaduje się wielu istotnych rzeczy o kobietach, przyjaciołach, a przede wszystkim o sobie
Rozdział piąty, w którym Giełdziarz ma problemy z odnalezieniem się w niecodziennej sytuacji, Szpad traci rodzinę, ale za to zyskuje nowy dom
Rozdział szósty, w którym dowiadujemy się, jaki los spotkał Wuja i jego kota, a Giełdziarz wchodzi w posiadanie worka kości
Rozdział ostatni, w którym Giełdziarz odbywa podróż na północ, gdzie odnajduje siebie