Siedziałam z brewiarzem w ręku przed figurą Niepokalanej. Kątem oka zauważyłam, że coś dzieje się za drzwiami. Światło za framugą stało się inne, mocniejsze, koloru ognia. To światło nie mogło pochodzić od włączonego w drugim pokoju telewizora. Na podłodze zobaczyłam jakby dym. Wkrótce moim oczom ukazała się postać mężczyzny, który był ubrany w strój sarmacki, taki, jaki nosiła arystokracja w XIX w. Choć zjawa nic nie powiedziała, czułam, że zwraca się bezpośrednio do mnie i pokazuje mi swój duchowy stan. „Patrz, cały jestem w ogniu” – zdawała się mówić – wyznaje w swoim świadectwie Maria Joanna.
Podczas całego wtajemniczenia nie zdjęto mi opaski z oczu. Nic nie widziałem. Chwilę później poproszono mnie o oparcie kolana na ziemi. Ktoś wziął wtedy mój prawy nadgarstek, pokierował moją ręką i zanurzył ją w czymś ziarnistym i kredowym. Osoba prowadząca moją rękę powiedziała: „Profanie, pozwoliliśmy dotknąć ci ziemi, naszej wspólnej matki, która nas ukształtowała i do której powrócimy. Nigdy nie zapomnijmy, że miłość jest silniejsza niż śmierć i że życie i miłość są jednym i tym samym” – swoją inicjację do masonerii opisuje Serge Abad-Gallardo, który spędził w tej organizacji kolejne 24 lata.
Nie tylko w Kaliningradzie, ale także w wielu miastach Europy Zachodniej kościoły zamieniane są na świeckie obiekty użyteczności publicznej. (…) Zupełnie zlekceważono zasadniczy cel budowy kościoła oraz pierwsze intencje jego przeznaczenia. Jest to zarazem zignorowanie rytualnego, uroczystego poświęcenia kościoła. Tradycyjne określenie tego obrzędu to konsekracja kościoła (obecnie używa się terminu „dedicatio ecclesiae”, zamiast dawnego „consecratio ecclesiae”). Jednakże zarówno dawne, jak i aktualne modlitwy tego obrzędu z naciskiem podkreślają trwałe (na zawsze) przeznaczenie danej budowli jako miejsca kultu i modlitwy – podkreśla ks. dr hab. Henryk Nadrowski w tekście „Quo vadis, Europo?”.
Zgromadzone znaki z czyśćca robią wrażenie. W każdym przypadku są to ślady palącego ognia – odciśnięte ślady palców bądź całych dłoni. Jeden z pierwszych eksponatów to modlitewnik, noszący ślady trzech rozżarzonych palców, który należał do wiernej z okolic Rimini. Była ona siostrą księdza – dr Tomasz Teluk w artykule „Czyściec – obraz miłosierdzia Boga” przedstawia niezwykłe Muzeum Dusz Czyśćcowych.
Dr Wincenty Łaszewski opisuje objawienie Maryi w Reguengo do Fetal, nieopodal Fatimy: [Dziewczynka] wpadła do izby i zaczęła wołać, że Piękna Pani powiedziała jej, iż w skrzyni jest chleb – dużo chleba, że wreszcie będą mogli się najeść. Matka patrzyła na córeczkę z niepokojem, nie zdarzyło się za jej życia, by ktoś, kogo znała, miał niebieskie widzenia! Ale dziewczynka mówiła z takim przekonaniem i radością, że kobieta podeszła do skrzyni, otworzyła wieko i zajrzała do środka… „Caixa”, w której przechowywano chleb, od dawna pusta, była – jak przekazują kroniki – „pełna pięknych i słodkich bochenków chleba, jakby zostały wypieczone przez aniołów”.
Serge Abad-Gallardo w tekście „Masoneria jako religia” wskazuje: Zasady dobra i zła są najpierw przez wolnomularstwo zrelatywizowane, a następnie odwrócone przez prawdziwie bluźnierczą mowę: „Jest coś zresztą boskiego w diable i coś diabolicznego w Bogu. Bóg i Lucyfer, Światło i Ciemność, są dwoma obliczami tej nadrzędnej rzeczywistości, która jest jednością (…). Lucyfer jest odbiciem Boga wewnątrz nas, cieniem naszego boskiego bytu w nas samych. Napływ lucyferyczny jest siłą, bez której Ziemia nie mogłaby ewoluować (…). Lucyfer i Chrystus się uzupełniają (…). Albert Pike, XIX-wieczny mason, powiedział w związku z tym: (…) G. A. D. L. U. [w piśmie masońskim Wielki Architekt Wszechświata] jest Lucyferem”.
W lipcowym numerze zamieszczamy także tekst dr. Stanisława Krajskiego „Bóg masonów”. Autor stawia w nim i odpowiada na istotne pytanie: W dokumentach Kościołek masonerię określało się m.in. jako pomocników szatana na ziemi. To określenie wskazuje, że mistrzem i przewodnikiem jest dla masonów szatan. Czy oznacza to, że doktryna masońska stanowi typ satanizmu?
Ks. Ruotolo jest wzorem pokory, oddania i zawierzenia wszystkiego Bogu. Pokazuje, na czym polega misja kapłanów. Mówi nawet, że kapłani powinni bać się tego, jak wielką moc otrzymują od Boga, ile mogą zdziałać w duszach ludzkich, jak ważna jest ofiara Mszy Świętej. Ks. Dolindo, podobnie jak Ojciec Pio, Mszę Świętą potrafił odprawiać do dwóch godzin, zastygał w momencie konsekracji nawet na kilkanaście minut. Uczestnicy tych Mszy opowiadali mi, że przebijała z nich czułość, ale też dawało się odczuć obecność Jezusa w kościele – mówi Joanna Bątkiewicz-Brożek, autorka książki „Jezu, Ty się tym zajmij! O. Dolindo Ruotolo. Życie i cuda” w wywiadzie dla naszego miesięcznika.
Ponadto w numerze m.in. o masonerii w Kościele, oślim uporze, a także o niezwykłym spotkaniu masona z ks. Orione. W numerze zamieszczamy także przekazany ks. Dolindo Ruotolo akt oddania „Jezu, Ty się tym zajmij”.