Zapomniany esej wielkiego polskiego historyka i historiozofa, napisany w 1906 roku, stanowi o tym, jak nie tylko warunki geograficzne wpływają na społeczeństwo i jego dziedzictwo materialne, ale przede wszystkim jaki wpływ na wykorzystanie tychże warunków ma dominująca na tym obszarze cywilizacja. Przez pryzmat podróży po różnych ziemiach Polski - od Bałtyku na północy po Tatry na południu, od zachodnich krańców aż po wschodnie Kresy - możemy zobaczyć jak to wyglądało historycznie.
* * *
Geografia fizyczna podaje przegląd warunków danych pewnemu krajowi od przyrody, a historyczna poucza, jak sobie człowiek wśród tych warunków radził i jakie piętno wycisnął na ziemi swą działalnością historyczną. Trwała i wydatna praca pokoleń pozostawia po sobie pewne ślady, które dla potomnych stają się pomnikami historycznymi, stanowiąc zarazem nader ważne źródło do poznania dziejów, na równi z kronikami, aktami i dokumentami. Brak t. zw. monumentalnych zabytków dziejowych jest ciężkim aktem oskarżenia wobec historii dla narodu, który ich po sobie nie pozostawił. Dzikie hordy nie utrwalają śladów swego pochodu żadnymi zabytkami historycznymi. Czym wyższa cywilizacja, tym więcej pozostanie po niej trwałych pomników, gdyż społeczność taka ma wiele potrzeb, a wśród nich przede wszystkim owe potrzeby idealne, które zaspakaja dziełami sztuki; górują więc nad jej miastami wspaniałe świątynie, a świadectwem ładu społecznego są stare gmachy publiczne. Dobre to świadectwo, jeżeli one przewyższają starannością i wspaniałością budownictwa prywatne mieszkania obywateli, a źle się dzieje, gdzie nastaje stosunek odwrotny.
Fragment eseju