„Przyjeżdżajcie, będzie super" to hasło, które wymyśliłem trochę prześmiewczo, trochę złośliwie, ale głównie z przymrużeniem oka. Ta formuła organizowania koncertów obowiązywała, zdarzało się, ale nie w tak dosłownym znaczeniu. Chociaż... czasem w dosłownym. Kiedy to hasło wpadło mi do głowy, chciałem na facebooku zamieszczać anegdotki z tras. Ktoś czujnie zauważył, że to nie jest dobre miejsce na takie opowieści, że lepiej napisać książkę. I tak powoli się to zaczęło. Choć pamięć zawodzi i często płata figle, to warto się wysilić, zanim będzie za późno, gdyż im dalej od opisywanych wydarzeń, tym łatwiej o ewidentne wpadki. Mam świadomość, że najlepiej pamięta się te sytuacje, które zrobiły największe wrażenie, wbiły się w pamięć przez wyzwolenie silnych emocji. Wiem, że całe mnóstwo fajnych, zabawnych lub idiotycznych historii przepadło w zakamarkach mózgu, bo człowiek z czasem uodparnia się na dziwne przypadki i nie przeżywa ich, tylko traktuje jako normalne. Mózg pamięta to, co chce pamiętać
i ja tego nie zmienię. To, co tu zebrałem, to moje subiektywne wspomnienia opisane tak, jak pamiętam je dziś. Być może kiedyś bym je relacjonował inaczej. Dlatego nie należy się za bardzo przejmować, jeśli coś gdzieś mi umknęło lub zapamiętałem to inaczej niż pozostali uczestnicy zdarzeń.