„Wysokie Obcasy Extra” to magazyn, który ceni wartości, ale też jest otwarty na świat, kreatywny, inteligentny, odważny i zabawny.
Nie unika tematów poważnych. Nie podtrzymuje stereotypów, nie traktuje kobiet protekcjonalnie. Docenia je za to, jakie są.
„Nasze czytelniczki jak u siebie czują się w Płocku, Warszawie i w Londynie, nie mają kompleksów i tego oczekują od swojego pisma”– mówi Aneta Borowiec, redaktorka naczelna tytułu.
OD NOWA
Nie przeszłam COVID-u (jeszcze?), nie straciłam węchu ani smaku, ale mam wyraźny pandemiczny objaw – uporczywe déjà vu. Przecież ten czwartek już się zdarzył, a może to wtorek? Wielkanoc w lockdownie, w masce i bez przytulania, wpisane na stałe w dźwiękowy pejzaż karetki, kolejne wtopy rządu. Choć to akurat ma zaskakujący efekt medyczny – znam osobę, której bardzo spadło ciśnienie po przebytym koronawirusie i zaczęła oglądać „Wiadomości”. Od razu jej rośnie.
Z „Matrixa” wiadomo, że déjà vu to świadectwo błędu w systemie. A gdy system padnie, wszystko będzie inaczej. Pewnie trudniej, ale prawdziwiej, bardziej po ludzku. Trzeba będzie zaczynać od nowa.
I o odnowie w dużej części jest ten numer „Wysokich Obcasów Extra”. Przeczytajcie trzy opowieści o urządzaniu się w życiu od początku. Wszystkie z happy endem, choć raczej takim z kina europejskiego, a nie Hollywoodu.
Bardziej też – dosłownie i w przenośni – z kina, a zwłaszcza z teatru europejskiego, niż z Hollywoodu jest nasza okładkowa bohaterka. 86-letnia Judi Dench ciągle zaczyna. Najważniejszą kobietą Bonda została po sześćdziesiątce, niedawno się zakochała. Z wzajemnością.
Tak, miłość to zawsze zmiana i początek. Psycholożka Magdalena Budziszewska, która zajmuje się depresją klimatyczną, uważa, że miłość to jedyny skuteczny sposób, by uratować świat przed klimatycznym armagedonem. Dlaczego? Przeczytajcie. Zdradzę tylko, że ma to związek z kruchością. Tak już jest, że kochamy to, co kruche i śmiertelne. Że w każdą miłość wpisana jest utrata. Ale ta świadomość – a dawno śmierć nie była tak dosłowna – sprawia, że wyostrzają nam się zmysły i uczucia. A przynajmniej mamy na to szanse. Im więcej czasu spędzamy w wirtualnym matriksie, tym bardziej chcemy dotykać liści i ziemi. I ciepłej skóry.
EWA WIECZOREK